Relacja z akcji “Gardening”- Nowy sektor w Sokolikach

W miniony weekend miała miejsce zorganizowana akcja społeczności WKW! Zamiast wspinać się w ponad 30-sto stopniowym upale, grupa zapaleńców wolała wnieść coś dobrego do środowiska wspinaczkowego. Akcja Gardening tym razem była wymierzona w Turnię Panfila, a dokładnie w jej północną ścianę.


Sierpniowy długi weekend w Tatrach

Sezon na aktywność wysokogórską w pełni. W ostatni długi sierpniowy weekend działo się w Tatrach. I nie mamy tu na myśli pielgrzymek asfaltówką do Moka czy kilometrowych kolejek do wagoników na Kasprowy.


Relacja ze zgrupowania w Tatrach 07.2023

Wyjazd tradycjnie zaczął się zlewą… Tradycyjnie, bo rok temu również padalo na podejsciu. Ale – część ekipy przyjechała dzień wczesniej i juz działała na Mnichu. Jednak, mimo pogody wspin zaczął się od mocnej cyfry – padły miedzy innymi Międzymiastowa i Sprężyna.


Relacja Kasi Tomsi z weekendu w Tatrach Słowackich

Zespół w składzie: Kasia Tomsia, Paweł Trzęsicki

Sobota, 8 lipca 2023 r., podejście pod Wołową Turnię – 3 godziny!

„Droga Puškáša”, VI+, Paweł prowadzi I wyciąg, następnie zmiana na prowadzeniu i idę ja II piękny wyciąg po płytach, bardzo estetyczne wspinanie – po prostu bajka, idzie mi się znakomicie! Następnie Paweł prowadzi kluczowy III wyciąg – ryskę z dwoma okapikami przechodzi sprawnie i ładnie. Ostatni IV wyciąg prowadzę ja, mimo niewygórowanych trudności estetyczne wspinanie z dobrą asekuracją. Po dwóch zjazdach Kominem Puškáša jesteśmy na dole.

Druga droga Eštok-Janiga”, VII-, podobnie jak wyżej Paweł zaczyna I wyciąg, który sprawnie pokonuje w podejściówkach. Dochodzi do okapiku, przewija się i po kilku metrach dochodzi do ringów stanowiskowych. II wyciąg przypada mi w udziale, piękna rysa dość czujna zmęczyła mnie psychicznie, następnie pokonuje zacięcie, które kończy się trawersem w lewo po płytce do kolejnego stanu. III kluczowy wyciąg za VII – prowadzi Paweł. Co tu dużo pisać – z perspektywy asekuranta i partnera wspinaczkowego – byłam pod dużym wrażeniem jak Paweł prowadził ten wyciąg, dół precyzyjnie i spokojnie, następnie siłowy trawers powietrzny po podchwytach i fenomenalna akcja z wyjściem: pięta – palce na dość gładką płytę, następnie trawers w lewo do zacięcia i stanowisko. Także jeszcze raz Paweł chapeau bas. Ostatni wyciąg prowadzę ja, komino-zacięcie kończy drogę na grzbiecie Wołowej Turni. Następnie dobrze znanym już zjazdem Kominem Puškáša w dół do podstawy ściany. Przepak, klar i 3 godziny później jesteśmy na parkingu przy samochodzie.

Podsumowując: dobra pogoda, jeszcze lepsze tempo i piękne pierwsze dwie tatrzańskie linie tego lata, jedna piękniejsza od drugiej.

Niedziela, 9 lipca 2023 r. – mało czasu, cel Galeria Osterwy, droga „Dieška-Halás-Marek”, VII-.

Podejście około 1,5 godzinki, ale upał straszny i trochę daje się nam we znaki. I wyciąg z limbą prowadzi Paweł, następnie zmiana na prowadzeniu i II wyciąg prowadzę ja. Wygląda niby ok ale trochę mnie wypycha i przy gdzieniegdzie wilgotnej skale było bardzo czujnie, koło ringa wychodzę z piętą na filarek i przewijam się w lewo – wyszły mi nawet całkiem estetyczne ruchy z plecków, następnie do góry do stanowiska, ściągam Pawła, który sprawnie pokonuje III wyciąg też ładny, kończący się ciekawym wyjściem z małej przewieszki. Kolejny kluczowy wyciąg za VII- to estetyczne zacięcie z rysą. Moja mina nietęga, ale wyjścia nie ma, motywacja jest – @Paweł dziękówa! Co tu dużo pisać w skrócie – dilfer mnie systematycznie wybierał, założyłam trzy przeloty jak mnie pamięć nie myli, lewa noga w rysie, prawa na tarcie i tak doszłam do ringa do którego się wpięłam, trochę nad nim był wystający hak, który olałam bo skupiłam się na walce o ostatni trudny metr – ale niestety poległam. Lot spektakularny – wystający hak zerwał mi szpejarkę i oprócz mnie poleciały w siną dal 3 ekspresy które na niej mi zostały. Ciśnienie mi się od razu podniosło nie będę pisać o słowach które padły. No nic po chwili zjeżdżam z ringa zbierając sprzęt, szybka analiza na stanie z Pawłem, przewiązanie się i podejmuje dość szybko kolejną próbę, która kończy się sukcesem – walka na wyjściu była zacięta i udało się pokonuje ten ostatni trudny metr. Na półce muszę uspokoić oddech i kończę IV wyciąg, Paweł zmienia mnie na prowadzeniu i po krótkim, ale ciekawym trawersie w lewo, następnie terenem mocno w górę najpierw Paweł później ja meldujemy się przy stanowisku zjazdowym. Po trzech zjazdach jesteśmy na dole. Szkoda, że nie poszło OS tylko RP, ale walka była – droga zrobiona, także jestem zadowolona.

W dwóch słowach – MEGA weekend, MEGA drogi, niesamowite wrażenia!



Relacja Ewy Antoniny z Obozu taternickiego lipiec 2023

W dniach 1-4 lipca razem z Olgą i Michałem mieliśmy przyjemność uczestniczyć w pierwszej edycji Obozu Taternickiego na Hali Gąsienicowej pod czujnym okiem instruktora PZA Arka Tabisza. Odczuwaliśmy lekką trwogę gdyż żaden/żadna z nas nie posiadał(a) wygórowanego doświadczenia w taternictwie ani we wspinaniu tradowym (choć tutaj na pewno liga tradowa pomogła się podciągnąć) a i prognozy pogodowe nie były zbyt łaskawe…. no ale po to jechaliśmy, żeby się właśnie nauczyć (a z pogodą to nikt nigdy jeszcze nie wygrał ).

Obóz się rozpoczął w sobotę rano podejściem do Betlejemki z ciężkimi plecakami. Prognozy na ten dzień zapowiadały lekki armagedon więc byliśmy przygotowani na to, że raczej odbędą się zajęcia teoretyczne aniżeli praktyczne. Ku naszemu zdziwieniu zapowiadany dramat z niebios się nie ziścił i mogliśmy już w pierwszy dzień pokonać przyjemny kursowy klasyk – Środkowe Żebro na Granatach!
 
Arek okazał się bardzo cierpliwym instruktorem i na każdym kroku służył wsparciem i dzielił się swoją obszerną wiedzą, a my ją chłonęliśmy (czasem trochę opornie.. cyt:”Przecież ta rysa się ewidentnie zwęża! Tu wchodzi palec… a tu już nie!”). Pogoda i humory dopisały i położyliśmy się spać w Betlejemce żądni kolejnych przygód. 
 
W kolejne dni warunki i nastawienia również sprzyjały, i poza małymi niedociągnięciami (bald na Setce… stanowisko gdzie w sumie tylko jeden punkt ‘pracuje’… auto z półwyblinki) sprawnie udało się pokonać kolejne klasyki rejonu: Setka na Kościelcu, Filar Staszla na Zadnim Granacie oraz Prawe Żebro na Skrajnym Granacie (do 5-tego wyciągu, bo czas gonił a i zjazdy trzeba było przećwiczyć!). Wieczorami też nie było czasu na większy relaks, bo sumiennie uczyliśmy się odczytywanie schematów, planowanie wyprawy, oraz liczenie czasu przejścia i wyznaczanie godzin alarmowych.
 
Suma summarum na obozie pokonaliśmy w 4 dni prawie 4 drogi, 30 wyciągów, 3 zjazdy i 150 metrów na lotnej. Wszyscy (łącznie z instruktorem) przeżyli, a chyba największym testamentem sukcesu obozu jest to, że wszyscy troje już w kolejny weekend ruszyliśmy ponownie w Tatry i pokonaliśmy już samodzielnie i bezpiecznie wcześniej niedokończone Prawe Żebro, a ja (Ewa) też Grań Kościelców. 
 
Wspaniałe doświadczenie, świetna atmosfera, moc wrażeń, i rozpoczęcie fantastycznej przygody ze wspinaniem w Tatrach — jednym słowem GORĄCO polecamy Obozy Taternickie z WKW!


Manewry z Autoratownictwa w relacji Kasi Lisieckiej.

W ubiegły weekend odbyły się „Manewry z autoratownictwa” pod czujnym  i przenikliwym wzrokiem instruktorów PZA Krzysztofa Zabłotnego, Marcina Rutkowskiego, Jana Gałka. Już na początku warsztatów okazało się, że teoria to jedno a praktyka….


Dzień Dziecka z WKW

Kochani Klubowicze, dziękujemy wszystkim za tak liczne przybycie na nasza wspaniałą imprezę


Sprawozdanie z ekspedycji Meksyk, Chiapas, Canyon del Sumindero – Ola Przybysz

ZAŁOŻENIA WYPRAWY
Przejście drugiej co do długości drogi wielowyciągowej Meksyku, dokonanie drugiego przejścia i pierwszego kobiecego przejścia drogi ‘Xibalba Uprising’ 850m, 5.12b.
SZCZEGÓŁY
Wyprawa odbyła się w terminie 25 Maja – 3 Czerwca 2023 roku w składzie Aleksandra Przybysz i Karl Bussler. Wybrany cel to 850-metrowej długości droga ‘Xibalba Uprising’ o charakterze mikstowym (część asekuracji jest tradycyjna, część jest sportowa) o trudności 5.12b. Na 850 metrach jest zainstalowanych jedynie 90 stałych punktów asekuracyjnych. Mimo że droga została otwarta w 2019 roku, do tego czasu nie doczekała się powtórzenia. Do długości drogi zaliczane jest przedarcie się przez 300m dżungli, by dostać się do podstawy ściany.
PRZEBIEG WYPRAWY
Za początek wyprawy można by uznać dzień, w którym zespół wystąpił z oficjalną prośbą do Parku Narodowego Canyon Del Sumindero o pozwolenie na powtórzenie drogi, co odbyło się 12-stego maja 2023. Tak jak się można było spodziewać po rozmowach z autorami drogi Martinem Sillerem i Carstenem Thess w Meksyku trzeba się uzbroić w cierpliwość starając się o jakiekolwiek oficjalne decyzje. Co wyglądało na proste złożenie dokumentu w formie online, przerodziło się w trzy tygodnie rozmów i spotkań z przedstawicielami Parku. Ostatecznie wspinaczka odbyła się w dniach 2-3 czerwca, 2023.

Rysunek 1: Przygotowania z autorami drogi – błędy nie wchodzą w grę

‘Xibalba Uprising’ mimo niewygórowanej wyceny to bardzo duże wyzwanie wspinaczkowe, jak również organizacyjne. Droga znajduje się w kanionie rzeki El Sumindero w Parku Narodowym Canyon Del Sumindero i dostępna jest tylko po przeprawie łodzią motorową. O ile przepłynięcie motorówką to jedynie wyzwanie organizacyjne, to po dopłynięciu do wyznaczonego punktu czekał nas dzień przeprawy przez dżunglę, by dostać się do podstawy ściany. Park Narodowy Canyon Del Sumindero znany jest ze sporej populacji krokodyli, które zakładają gniazda w zaroślach lasów tropikalnych nawet na terenach sporo oddalonych od wody. Dodatkowym zagrożeniem są węże, skorpiony i pająki licznie zamieszkujące te okolice, jak również gniazda tak zwanych zafrykanizowanych pszczół znanych jako najbardziej agresywne pszczoły na świecie. W kanionie nie ma żadnego zasięgu telefonicznego. W razie jakiegokolwiek wypadku jedyna droga wycofania to kilkugodzinny powrót do punktu gdzie zostawiła nas łódź i modlitwa o to, że rzeką będzie przepływał ktoś, kto odważy się zabrać nas do jakiejkolwiek cywilizacji.

Rysunek 2: Widok na kanion z łodzi

Rysunek 3: Zwiedzając groty kanionu

Przeprawa przez dżunglę zajęła nam połowę pierwszego dnia i mimo że była dużym wyzwaniem, to odbyła się bez żadnych problemów. Podczas przeprawy trzeba było pokonać bez asekuracji dwie pionowe wspinaczkowe ściany trudności około 5.4 – 5.5 i dwa strome wąwozy. Reszta to jedynie walka z zaroślami i upałem. Po dotarciu pod ścianę założyliśmy Base Camp z dwóch hamaków i resztę dnia spędziliśmy odpoczywając przed wyzwaniem wspinaczkowym następnego dnia. Niestety wysiłek, upał i podróż odbiły się na moim zdrowiu i popołudnie spędziłam z przeogromnym bólem głowy, często wymiotując.

Rysunek 4: Przeprawa przez dżunglę

Rysunek 5: Grzechotnik – tego lepiej omijać

Rysunek 6: Base Camp

Następnego dnia rano zaczęliśmy wspinaczkę około godziny 7:30. Przed nami było 14 wyciągów wspinania sportowo tradycyjnego z najtrudniejszym wyciągiem (numer 5) wycenionym na 5.12b. Mimo że wycena 5.12b dla naszego zespołu zazwyczaj nie jest dużym wyzwaniem, to wiedzieliśmy, że autorzy ‘Xibalba Uprising’ znani są ze sporego zaniżania wycen wyznaczanych przez siebie dróg. Pierwszy wyciąg, jeden z najłatwiejszych do pokonania (5.10+), zajął mi ponad 30 minut ciągłej wspinaczki w kruchym terenie i wyznaczył ton na całą drogę.

Rysunek 7: W drodze

Muszę powiedzieć, że ‘Xibalba Uprising’ nie ma łatwych wyciągów. Droga jest albo po technicznie trudnym terenie 5.12, a gdy tylko są miejsca z łatwiejszą wspinaczką, to jakość skały jest gorsza a asekuracja bardziej niebezpieczna. Wyciąg numer 5 (5.12b) udało mi się poprowadzić w drugiej próbie, drugi co do trudności (wymagający 40 m pion) wyciąg numer 7 udało mi się poprowadzić w stylu OS, co zajęło mi prawie godzinę. Mimo że w założeniach zespołu było poprowadzenie wszystkich wyciągów w czystym stylu przez lidera i przez ‘drugiego’ to jednak ciężar plecaka z ekwipunkiem na dwa dni wspinaczki i obozowisko skutecznie to uniemożliwił w bardzo przewieszonym terenie ostatnich wyciągów (które zresztą pokonywaliśmy już po ciemku). Ostatnie cztery wyciągi zasługują na szczególną uwagę, bo wspinanie w tak przepięknym terenie po niesamowicie urzeźbionych tufach w przewieszeniu zdarza się rzadko nawet w znanych sportowych rejonach. Na ostatnim stanowisku, do którego dotarliśmy po 23-ciej w nocy, przywitał nas dwumetrowej długości jasnozielony wąż, który całe szczęście zdecydował się znaleźć sobie inne miejsce i po chwili pozwolił nam na skończenie drogi.

Rysunek 8: Widok z wyciągu 7

Rysunek 9: W drodze

Cała wspinaczka zajęła nam około 16 godzin.

Rysunek 10: Przed i po Xibalba Uprising

Po dotarciu na szczyt mój partner Karl zaczął okazywać oznaki poważnego odwodnienia. Niecałe dwie godziny zajęło nam znalezienie oddalonej o 1.5 km wioski/zamkniętej koloni meksykańskiej mniejszości narodowej (o pozwolenie o przejście przez wioskę musieliśmy z wyprzedzeniem poprosić wodza wioski). Jak się okazało, w mieścinie musieliśmy spędzić jeszcze jedną noc śpiąc w hamakach rozstawionych pomiędzy lampami na głównym skrzyżowaniu. Na szczęście szczekanie psów obudziło mieszkańców jednego z domów i udało nam się dostać butelkę pitnej wody.

Gdy obudziłam się o 5-tej rano cała kolonia pracowała już na pełnych obrotach. Widok dzieci i dorosłych na koniach w kowbojskich kapeluszach prowadzących stada krów albo jadących do źródła po wodę wywarł na mnie niesamowite wrażenie i był super zakończeniem całej przygody. Właściciel pobliskiego domu widząc, że się obudziłam, wyszedł z dwiema szklankami świeżo zaparzonej kawy, po wypiciu której udało nam się znaleźć transport do poniższej wioski, a potem do kolejnej, następnie do utwardzonej drogi, autostrady, i wreszcie do naszego hostelu w San Cristobal de las Casas.

Wokół Kanionu Del Sumindero krąży legenda. Podobno gdzieś pomiędzy tymi wysokimi na prawie 1000 m ścianami ukryte jest wejście do podziemnego świata umarłych. W przeszłości całe wioski uciekając przed niewolnictwem, które przyszło razem z podbijającymi te tereny Hiszpanami zdecydowało się na samobójstwa skacząc ze szczytów tego kanionu. Bliskość świata umarłych od miejsca które zdecydowali się wybrać na własną śmierć miało gwarantować szybkie dostanie się na ‘drugą stronę’ do krainy duchów gdzie nikt nie był w stanie ograniczać ich wolności.

Rysunek 11: Droga w pełnej okazałości

Rysunek 12: Topo poglądowe


Sprawozdanie z wyjazdu na Alaskę

Zostaliśmy z tą myślą do końca i w sumie nadal, mimo, że po powrocie wracam do pytania ,,co ja sobie właściwie wyobrażałem?’’