Manewry z Autoratownictwa w relacji Kasi Lisieckiej.
W ubiegły weekend odbyły się „Manewry z autoratownictwa” pod czujnym i przenikliwym wzrokiem instruktorów PZA Krzysztofa Zabłotnego, Marcina Rutkowskiego, Jana Gałka. Już na początku warsztatów okazało się, że teoria to jedno a praktyka….
Uczyliśmy się tego co na podstawowych kursach wspinaczkowych jest zazwyczaj ujęte na końcu programu i zaliczane do pamięci ‘ulotnej’ kursanta- „było na kursie ale nie pamiętam”
Manewry obejmowały m.in. podchodzenie na linie, zjazd przez węzeł, wciąganie poszkodowanego metoda U, flaszencug, szwajcar, odblokowywanie przyrządu metodą przeciwwagi, zjazd z poszkodowanym ze stanowiska, poznanie zastosowania bloczka i jeszcze parę innych ciekawych operacji.
Największe atrakcje czekały nas jednak po zmroku (główną z nich było oczywiście wspinanie tradowe nocą). Ruszyliśmy pod Krzywą Turnię aby sprawdzić czy stwierdzenie ‘wspinacz jest tyle wart ile jego czołówka’ jest prawdziwe . Napisze tylko, ze moje emocje w rysie Gorayskiego potrafiły sięgać po czubek kasku. Instruktorzy wspierali nas i zachęcali (bo przecież nie napiszę, że zmuszali) do przećwiczenia paru „manewrów” podczas wspinaczki. Cieszę się, ze mogłam tego wszystkiego doświadczyć w tzw. warunkach kontrolowanych. Teraz już wiem, ze gdybym musiała stanąć w sytuacji wymagającej ratowania nie tylko siebie ale również partnera to wymagałoby to ode mnie zarówno większej siły fizycznej ale i odporności psychicznej. A warsztaty takie jak te prowadzone przez naszych doświadczonych Instruktorów na pewno pomagają doskonalić pewność siebie w sytuacjach stresowych .
p.s. szczególnie dziękujemy Instruktorom za załatwienie ‘oprawy muzycznej’ podczas nocnej wspinaczki! gitarzysta pierwsza klasa .
Katarzyna Lisiecka