Krótkie podsumowanie Kursu Lawinowego I z ostatniego weekendu:
Dzień 1
Jechałem razem z Magdą i Agnieszką. W trasie towarzyszyło nam standardowe narzekanie: a to że śniegu nie ma, a to że nam się nie chce itd. itp. Do tego Wrocław żegnał nas chmurami i słabym warunem. Jednak jak tylko przekroczyliśmy granicę w Korbielowie to Tatry przywitały piękną pogodą i humor od razu wrócił. Przed wymarszem do MOKa postanowiliśmy zawitać jeszcze do Głodówki na szybki posiłek oraz podziwianie panoramy. Dotarliśmy do schroniska jako pierwsi. Gdy około 20:30 zebrali się wszyscy spóźnialscy (niektórzy postanowili sobie postać w korku na A4) zaczęliśmy wykłady! Tomek z TOPRu sprytnie schował się w oknie a Andrzej nie wiedzieć czemu wygraża palcem. Chyba kazał nam pilnie słuchać.
Dzień 2
Drugiego dnia kolejne wykłady, w tym z Wojtkiem który omówił podstawy udzielania pierwszej pomocy zasypanym. Dostaliśmy też zestawy ABC. Po wykładach ruszyliśmy na zabawy terenowe w okolice Zielonego Piargu nad Morskim Okiem.
Podzieliliśmy się na 3 grupy i ćwiczyliśmy kolejno:
* sondowanie w poszukiwaniu zasypanej osoby bez detektora
* wydobywanie i udzielanie pomocy osobie zasypanej w lawinie
* różne scenariusze związane z szukaniem ukrytych detektorów
Tego dnia już pogoda tak nie rozpieszczała i działaliśmy około 3h w lekkim deszczu. Po obiedzie kontynuowaliśmy wykłady a wieczorem w schronisku trochę się pointegrowaliśmy.
Dzień 3
W niedzielę chyba w ramach nagrody za to że dzień wcześniej zmokliśmy w trakcie działań natura sprezentowała nam pogodę 10/10.
Zaraz po śniadaniu ruszyliśmy całą grupą pod przewodnictwem Tomka w teren. Posłuchaliśmy o lawinach które ostatnio schodziły żlebami do Morskiego Oka, o tym jak wybierać trasę pokonując zagrożone odcinki. Uczyliśmy się również oceniać ekspozycję i nastromienie stoku.
Następnie przenieśliśmy się w rejon Czarnego Stawu pod Rysami gdzie na deser została nam zabawa łopatami i testy kompresyjne, testy twardości, rozpoznawanie warstw śniegu oraz przygotowanie bloku ślizgowego w celach edukacyjnych. Całą grupą przekopaliśmy chyba kilka ton śniegu 🙂
Na zakończenie Andrzej zrobił nam z zaskoczenia „egzamin” i musieliśmy poradzić sobie w akcji ratunkowej i znaleźć zasypanych lawiną turystów z jego fikcyjnej grupy. Nie obyło się bez odrobiny chaosu ale udało nam się odkopać całą trójkę w ciągu 10 minut!