Jak to się mówi… lepiej późno niż wcale. Druga edycja warsztatów ze wspinania w rysach już tuż, tuż, więc śpieszymy z relacją jak to było w maju na pierwszej edycji.

Po pierwsze, szkolenie z technik „rysowania” cieszyło się ogromną popularnością – już parędziesiąt minut po ogłoszeniu zapisów, miejsca były rozchwytane. Po części z tego powodu będzie niebawem druga edycja.

Prowadzący warsztaty to nikt inny jak znany ekspert od rys i nie tylko, otwierający setki nowych dróg i autor przewodników po Sokolikach, Rudawach i rejonu Szczytnej instruktor PZA oraz członek WKW Michał Kajca (‘Micaj’). Pod jego czujnym okiem 12 uczestników warsztatów (10 członków WKW i 2 chętnych z zaprzyjaźnionych KW) miało okazję zapoznać się z charakterystyką wspinania w tych jakże estetycznych formacjach.

Szkolenie rozpoczęło się o 10 rano w sobotę na podwórku agroturystyki „Pod Krzywym Dachem” w Karpnikach. Micaj opowiedział co nieco o ogólnym podejściu do rys, jakie buty się sprawdzają i co najważniejsze jakie są rodzaje rękawiczek bądź technik oklejania rąk, co by ułatwić klinowanie i zaoszczędzić trochę skóry. Mieliśmy okazję przymierzyć różne typy rękawic – Ocun’a, Black Diamond’a oraz mniej znane czeskiej firmy Rest Day.

Ale teoria, teorią – najważniejsze na takich warsztatach są zajęcia praktyczne. Po porannym wykładzie szybko się zebraliśmy w skały i ruszyliśmy na pierwszy zaplanowany rejon – Malinowa w Rudawach Janowickich. Tutaj najpierw odbyły się próby technik klinowania „na ziemi” – ćwiczyliśmy różne rodzaje układu dłoni, od pierścieni z palców po rozszerzone pięści (czy nawet dwie) – a Micaj nawet nam sprzedał swój autorski patent klinowania dłoni (którego tu nie zdradzę – trzeba przyjść na takie szkolenie lub warsztaty).

Po mniej lub bardziej udanych próbach klinowania pół metra nad ziemia przyszedł czas na wykorzystanie świeżo zdobytej wiedzy na drogach. Wędki zostały powieszone, więc każdy, niezależnie od stopniu zaawansowania, mógł ze względnym spokojem spróbować swoich sił. Ćwiczyliśmy na Malinowej Rysie (V+), Cyckach Murzynki (IV+), Krwawej Pięści (VI), W Górę Ptaki (VI+) oraz Szerokiej Rysie (V+). Technika niby przejrzysta i zrozumiała, ale w praktyce wcale nie tak łatwo było zaufać klinom.. do tego dochodziły też bardziej zaawansowane techniki stosowane w prze-rysach („Off-width”) i klinowanie stóp, kolan, nóg, łokci oraz (dla co po niektórych) całego ciała :D. Najbardziej zapadła w pamięci opisana przez Micaj’a technika stosowana w Yosemite „Chicken-wing Dyno” oraz konsternacja wywołana przez instrukcję nadawane przez naszego instruktora… „Tam masz taki klino-podchwyt!”

Następnym celem była skała Fajka, tam kontynuowaliśmy ćwiczenia na drogach Rysa Mercedes (VI), Rysa Dolores (VI), Różdżkareczka (VI.2) oraz Szeroka Rysa (V). Zmęczeni i głodni wylądowaliśmy w kultowej Mama Rosie na golonce i piwach już prawie po zachodzie słońca.. wyczerpani ale zadowoleni i gotowi na następny dzień nauki.

W niedzielę czekała na nas nie lada gratka – rejon Kingsajz, czyli trochę nasze dolnośląskie Yosemite Jest to rejon piaskowcowy, wyczyszczony, obity i opisany przez m.in. Micaj’a i naszego klubowicza Dominika Zalewskiego: https://rudawyoff.wordpress.com/kingsajz/) Skała i rysy tu zrobiły ogromne wrażenie, i mieliśmy okazję przetestować nowo nabyte umiejętności na wędkę na nie banalnych drogach m.in.: Omerta (VI+), Ciasna Szparka (VI.2+), W Dziuplę Kopany (VI.3), Wariant (VI.2+) czy (Polokokta VI.2+).

Wszyscy uczestnicy zakończyli szkolenie zadowoleni, z dużą dawką nowej wiedzy i umiejętności które na pewno zaprocentują w dalszych podbojach wspinaczkowych.

Ja sama (Ewa) mogę powiedzieć tak – Kingsajz był dla mnie, wspinaczce o poziomie ~VI, trudnym rejonem, i po niedzielnych warsztatach miałam lekkie przekonanie, że nie nadaję się do rys, że nie do końca umiem, że to nie dla mnie… natomiast już dwa tygodnie później na drogach w lidze tradowej zauważyłam, ku mojemu zaskoczeniu, że wykorzystuje techniki pokazane nam na szkoleniu, i pomagają mi w pokonaniu dróg do V+ do ligi – coś, co jeszcze parę miesięcy temu wydawałoby się niewykonalne!

Zatem wszyscy zgodnie możemy rzec, że były to dwa dni wypełnione ogromnie wartościową nauką, emocjami i wrażeniami, oraz przede wszystkim świetną atmosferą i zabawą w skale. Sami zazdrościmy uczestnikom kolejnej edycji, którzy będą mieli okazję poznać tajniki wspinania w rysach z Michałem.