Sprawozdanie z obozu WKW 4-8 Luty 2018r, Murowaniec.
Z początkiem lutego kilkunastu osobowa grupa członków WKW spotkała się w niedzielę wieczorem w schronisku Murowaniec na obozie zimowym. Integracyjne piwo z sokiem imbirowym i szarlotka, bo na pierogi po godzinie dwudziestej nie było już szans – kuchnia zamknięta…
Plan obozu, nad którym pieczę i opiekę dzielnie sprawowała Natalia „Natka” Romanowska, miał w programie szkolenie turystyki kwalifikowanej prowadzone przez Wojciecha „Dozenta” Wajdę, szkolenie ze wspinaczki zimowej prowadzone przez Marcina „Rutka” Rutkowskiego oraz samodzielne wspinanie i toury na nartach pozostałych uczestników pod opieką Bogumiła “Bobasa” Słamy.
Pierwszego dnia obozu zaczynamy szkolenia.
Pomimo dużego spręża zespołu i uporu instruktora Rutka, który dotarł do nas wcześnie rano, szkolenie wspinaczki zimowej zostało odwołane z powodu warunków pogodowych praktycznie uniemożliwiających wspinanie.
Kursanci drugiego kursu mieli więcej szczęścia i kurs turystyki kwalifikowanej obywał się bez komplikacji. Uczono się chodzenia w rakach, hamowania czekanem, budowania stanowisk w śniegu i lodzie, jak chodzić z asekuracja lotną.
fot. Łukasz Kwiatkowski
fot. Agnieszka Gonsowska
Uczestnicy kursu, którzy wybrali samodzielną działalność smakowali uroków wypraw skitourowych, zjechali z Zawratu, prawie udało się zdobyć Zadni Granat. Prawie, bo na przeszkodzie znowu stanęły warunki pogodowe…
fot. Łukasz Kwiatkowski, Ilust. Ewa Serzysko
Innego dnia wybrali się z zamiarem przejścia Orlej Perci, a przynajmniej jej fragmentu.
I znów naprzeciw wyszły im trudne warunki pogodowe i wysoka warstwa świeżego kopnego śniegu – na Świnicę dotarli koło godz.14 i zarządzili odwrót.
fot. Andrzej Sendecki
fot. Andrzej Sendecki
I w końcu udało się też powspinać. Na lodospadach w rejonie Zmarzłego Stawu. Wspinanie całkiem przyjemne i bardzo „wy – czekan – e”.
Po drodze na Zmarzły staw – śnieżna niespodzianka – szczelina na jakieś 3-4m. Odkrycie takiej szczeliny odbywa się przez nagłe wpadnięcie i zawiśnięcie w owej dziurze.
Nie sposób nie wspomnieć o wieczornych opowieściach Bobasa. W pokoju nr. 5 ciepło emitowane przez ludzkie grzejniki, zapach suszącego się sprzętu i wilgotnej odzieży, koił sennie po dniu pełnym wrażeń i zmagań. Bobas siedząc na krzesełku pośród nas snuł opowieści… I o tym jak się przygotować w góry zimą, że to nie dla wszystkich i trzeba zdać sobie z tego sprawę jak nie narobić sobie wstydu wchodząc do schroniska w pełnym oszpejeniu, kiedy i gdzie najlepiej się asekurować. Służył nam też pomocą, sprawdzając nasze plany działalności na kolejne dni. Przenosił nas w magiczny świat Tatrzańskich grani…
Kończąc dodam jeszcze, że uczestniczy wytworzyli bardzo przyjazną i miłą atmosferę.
Warto powtórzyć to w przyszłym roku 😉
A jedzenie w Murowańcu bardzo smaczne i da się wybrać potrawy lekkostrawne, np. wątróbkę czy kaszę jaglaną. Większość cen dla uproszczenia jest iloczynem.
Tekst i ilustracje Ewa Serzysko