Zimowy wyjazd szkoleniowo kondycyjny 2011

Karkonosze, masyw pod Śnieżką – Szkolenie lawinowe

 

  • 08 – 09 01 2011
  • Uczestnicy: Członkowie WKW
  • Ilość uczestników: 26 osób

 

W związku z dołączeniem do klubu w ostatnim czasie dość sporej liczby nowych poszukiwaczy przygód, pojawił się pomysł integracji zespołowej w terenie. Zadecydowano o połączeniu przyjemnego z pożytecznym, czego efektem było szkolenie lawinowe, zorganizowanie w Karkonoszach, z udziałem zaprzyjaźnionego z klubem ratownika GORP, Roberta Roga. Zapowiadał się ciekawy wyjazd (szczególnie pod kątem ogłoszonej kilka dni przed wyjazdem “dwójki” oraz planowanego wypadu na Śnieżkę w nocy), pod pretekstem którego była szansa na zapoznanie się z “niewidzialnymi” członkami klubu.

 

Po dotarciu do Karpacza, o 10:30 zostawiam auto na jednym z wolnych od opłat parkingów i kieruję się w dół, na przystanek autobusowy do Białego Jaru, skąd o 11:00 miała wyruszać cała ekipa. Na miejscu okazało się, że część ludzi zjawiła się znacznie wcześniej i nie wytrzymawszy napięcia udali się już w drogę. Kilka minut przed planowanym startem dołączyła do nas Ewa, trochę później zaś Mariusz, organizator całego przedsięwzięcia. Po zliczeniu głów zarządzono wymarsz, kierując się na drogę Bronka Czecha. W między czasie każdy złapał swoje tempo, co przyczyniło się do nieznacznego rozciągnięcia zespołu w szeroko rozumianej czasoprzestrzeni. Na wysokości Polany pogoda znacznie się pogorszyła, dzięki czemu opad deszczu zyskał na sile i obfitości. Pojawiły się też pierwsze fragmenty szlaku pokryte lodem.

 

O 13:00 docieramy do Strzechy Akademickiej, gdzie po godzinie złudnych nadziei na osuszenie odzieży i plecaków ruszamy w dalszą drogę. Po drodze niespodziewanie przechwytujemy trzy klubowe koleżanki – Zosię, Kasię i Asię. Obrały one drogę przez Samotnię, z której to właśnie kierowały się na grań (jeszcze przed wymarszem zdecydowaliśmy się ominąć to schronisko z uwagi na spodziewane tłumy ludzi). W Domu Śląskim jesteśmy trochę przed 17:00, gdzie po zakwaterowaniu i rozłożeniu rzeczy do osuszenia w zimnych pokojach, udaliśmy się do głównej sali na posiłek. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że goście schroniska (w końcu!) nie muszą płacić za wrzątek. Ok. 18:30 docierają jeszcze dwie osoby, natomiast o 19:00 pojawił się Piotrek, który “uniknął” obowiązkowego treningu z autoprezentacji obecnych członków klubu.

 

W związku z pojawiającymi się sygnałami niecierpliwości pośród tłumu oraz potrzebą uniknięcia napierania w stanie wskazującym “na spożycie”, wypad na najwyższy szczyt Karkonoszy przełożono z 21:00 na 20:00. Do tego czasu przestało wprawdzie padać, lecz pogorszyła się widoczność oraz zerwał się silny wiatr. Po jakiś 200-300 metrach kluczenia kamienistą drogą raki przestały iskrzyć – reszta szlaku okazała się być pokryta lodem. Dodatkowo wierzchołek przyszło nam zdobywać praktycznie w totalnym mleku. Rekordowe wejście zostało osiągnięte przez najmłodszą uczestniczkę wypadu – Zuzia stanęła na topie w 19 minut od momentu startu. Na górze nie obeszło się bez tradycyjnej wymiany kubków z herbatą oraz zdjęć we mgle, po których to zarządzono powrót. W schronisku byliśmy o 21:00, gdzie rozkręcała się już impreza integracyjna.

 

Następnego dnia, część ekipy z pokorą na ósmą rano stawili się w sali głównej schroniska w oczekiwaniu na rozpoczęcie szkolenia, gdzie dopiero zjawił się Robert na ski-tourach i zaczął przygotowywać salę. Reszta osób zwlokła się na dziewiątą, po czym ostatecznie ustalono rozpoczęcie szkolenia na 09:30. Samo szkolenie składało się z dwóch części: teoretycznej oraz praktycznej. Teoria obejmowała swoim zakresie m.in. postępowanie w przypadku istnienia zagrożenia lawinowego, prezentację lawinowej trójcy (rożne modele piepsów, sonda, łopata) oraz obecnie pojawiających się alternatyw (m.in. plecaków ABS), a także zasady oraz metodologię postępowania w przypadku znalezienia się w sytuacji zejścia lawiny. Mieliśmy również okazję obejrzeć fragmenty manewrów wojskowych w środowisku zagrożonym lawinami oraz relację filmową z akcji ratowniczej, przeprowadzonej przez GOPR jakiś czas temu w Karkonoszach.

 

Praktyka obejmowała swoim zakresem naukę posługiwania się piepsami, sondowanie oraz fragment analizy blokowej warstw śniegu. Całość była potraktowana dość pobieżnie, jednakże pojawiła się alternatywa przeprowadzenia bardziej szczegółowego szkolenia z większą ilością sprzętu oraz dłuższymi zajęciami praktycznymi.

 

Ok. 15:30 zespół powoli przystąpił do ewakuacji na dół, żegnając się z Robertem i kierując się w stronę Białego Jaru czarnym szlakiem przez Kopę. Na dole, po ostatnich uściskach, wybieram się ponownie pod górę, drogą na Wang. Do auta docieram ok. 17:30. Zatrzymując się w drodze powrotnej w Kamiennej Górze korzystam z ostatniej okazji na gorący posiłek i kawę, po czym dalej ruszam w trasę. We Wrocławiu jestem ok. 22:00.

 

Wojciech M.