Aconcagua

 

W lutym razem z Ryśkiem Pawłowskim i ekipą 15 osób  byłam w Andach, naszym celem była Aconcagua, najwyższy szczyt Ameryki Południowej (również najwyższy szczyt poza Azją). Zapraszam na slajdowisko i degustację chilijskiego wina w czwartek 31.03.2011 o godzinie 19:00 w klubie na Sokolniczej.

Ania Sokół (www.siewspina.pl)

 

„Noc jest bardzo zimna. Ładuję się do śpiwora ubrana w kurtkę z polaru, kurtkę goretexową, dwie pary grubych skarpet, botki puchowe, spodnie polarowe (to wszystko założone na „drugą skórę” czyli bieliznę termoaktywną) czapkę i rękawiczki, do środka pakuję dwa termosy z gorącą herbatą- (zostawione poza nie wytrzymałyby do rana), soczewki (lubią tu zamarzać), aparat fotograficzny, baterie i czołówkę. W środku ledwo sama się mieszczę. Staszek, mój towarzysz z namiotu, mówi że zaprasza mnie na kolację, brzmi to groteskowo i obydwoje wybuchamy śmiechem. Na kolację serwujemy sobie liofila, ale po zalaniu woda tak szybko stygnie (w namiocie musi być grubo ponad -10 stopni), że liofil nie ma szans napęcznieć, chrupie  nam okrutnie w zębach, więc w końcu rezygnujemy z tej wykwintnej kolacji i próbujemy zasnąć na tych na sześciu tysiącach metrów.”

 

„Ranek. Dotykam twarzy. Coś jest nie tak. Patrzę w lusterko i….. przez chwile żałuję, że nie ma tu żadnych Afrykańczyków. W konkursie na największe usta świata wygrałabym główną nagrodę (ewentualnie mogłabym też straszyć staruszki stojące w kolejce w przychodni). Okolice między ustami a nosem nie wyglądały lepiej (no tak, przez to całe tempo, posmarowałam się tylko raz – przed wejściem na szczyt). Afrykańczyków nie było, staruszek też nie, więc gramolę się z namiotu z zamiarem postraszenia pozostałych. Na szczęście nie było czasu na takie dyrdymały jak moja spalona twarz, trzeba było spakować kolejny obóz.”

Ania Sokół

(www.siewspina.pl)