Wpisy

Zimowe wspinanie skałkowe, czyli relacja z zimowego zgrupowania na Hali Gąsienicowej

Do Betlejemki dotarliśmy we trójkę – Dominik, Konrad, ja – już w środę wieczorem. Pozostali mieli przyjechać dopiero następnego dnia. Tutaj pierwsze zaskoczenie – kuchnia doczekała się remontu! Mamy więc nowe naczynia, lodówkę, warnik. Zmiana zdecydowanie godna uznania.


Zgrupownie WKW w Tatrach Słowackich

Od powrotu ze słowackich Tatr minęło już kilka dni, nogi prawie zregenerowane po podejściach i zejściach. Najwyższy więc czas na relację i podsumowanie klubowego zgrupowania WKW, które odbyło się w Dolinie Pięciu Stawów Spiskich na Słowacji w terminie 08-13 września 2023 r.
Pod Chatą Terego, które przez okres 5 dni stało się naszą klubową bazą wypadową, stawiło się łącznie 5 zespołów. Dało to „siłę rażenia” w postaci dziesięciu klubowych zawodników liczących na mniej lub bardziej delikatne igraszki ze słowackim granitem.
Pogoda przez cały tydzień była, jak to się mówi „żyleta”, klubowicze zmotywowani i rozważnie zakrapiający potrawy trunkami procentowymi, więc laby nie mogło być. Głodni tatrzańskich osterw nie mieli innego wyboru jak dać z siebie wszystko motywowani przez czujne oko obecnego na miejscu prezesa.
W przeciągu 6 owocnych dni łącznie padają 23 drogi. Ilościowo rozkład dróg pomiędzy zespoły wygląda w sposób następujący:
  1. Krzysiek Zabłotny/Jan Gałek: 7 dróg,
  2. Łukasz Piątek/Tomasz Hnat: 5 dróg,
  3. Marcin/Przemek: 5 dróg,
  4. Ruda i Szczur: 3-4 dróg,
  5. Dominik Zalewski/Ewa Budz (3 dni działalności): 3 drogi.
Zdecydowanie największą popularnością cieszyły się cesty o chwytliwych nazwach: „Indiánske Leto” VII- na Baranich Rogach: (5 zespołów) (bardzo przyjemne), „Všetko v Poriadku” VI-/VII-: (4 zespoły) (asekuracyjnie czujne), czy rozgrzewkowe „Traja Kamaráti” V+ również na Baranich Rogach: (3 zespoły).
Zanim przedstawię Wam kilka ciekawszych przejść każdego z zespołów to warto dodać, że nie sami cyferkami żyje klubowicz. Wyjazd był świetną okazją do zdobycia nowych doświadczeń, integracji, powtórki i nauki topografii doliny i najbliższych okolic, a przede wszystkim nauką pokory, bo jednak w zdecydowanej większości słowackie ściany są jakieś bardziej poważne, podejścia i zejścia bardziej skomplikowane, a nawigacja w takim terenie często stanowiła główny crux drogi. Schronisko, w którym mieliśmy przyjemność się stołować jest świetną bazą do wypadu na okoliczne ściany i oferuje naprawdę przyzwoite warunki za rozsądną cenę. Jedzenie, a w szczególności zestaw zupa z soczewicy + kofola/piwo zostały kulinarnym hitem wyjazdu. Oprócz tego trafiła się nam atrakcja w postaci kameralnego koncertu słowackiego zespołu „Dennyiah”, którego melancholijne brzmienie myślę, że wielu ujęło za serce. Sądzę, że każdy z uczestników zgrupowania ma powód do zadowolenia, zastosowaliśmy taktykę „0 dni restowych” i chyba naprawdę trudno byłoby wcisnąć coś jeszcze do swoich zestawów.
Na koniec trochę „cyferkologii” i wybrane najtrudniejsze/najciekawsze przejścia poszczególnych zespołów:
1. Krzysztof Zabłotny/Jan Gałek:
– „Cagašíkova Cesta”, Žltá Stena VII OS A0 (4h 10min) 09.09.2023,
– „Indiánske Leto”, Baranie Rogi VII- OS (2h 15min) 10.09.2023,
– „Všetko v Poriadku”, Mały Lodowy (Široká Veža) VI/VII- OS (2h) 12.09.2023,
– „Klasická Cesta”, Mały Lodowy (Široká Veža), IV-V OS na lotnej (57min 30sek) 12.09.2023,
– „Hokejka”, Łomnica VII- OS (4h 13min) 11.09.2023,
– „Direttissima”, Žltá Stena war. Polaków VIII-/VIII OS A0, 2-gi free (4h 34min) 13.09.2023,
2. Łukasz Piątek/Tomasz Hnat:
– „Indiánske Leto”, Baranie Rogi VII- OS 11.09.2023,
– „Všetko v Poriadku”, Mały Lodowy (Široká Veža) VI/VII- AF 12.09.2023,
– „Droga Motyki”, Mały Lodowy (Široká Veža), V OS (2 – 2,5h) 12.09.2023,
3. Marcin/Przemek:
– – „Všetko v Poriadku”, Mały Lodowy (Široká Veža) VI/VII- OS 10.09.2023,
– „Hokejka”, Łomnica VII- OS A0, 2-gi free 11.09.2023,
– „Indiánske Leto”, Baranie Rogi VII- OS 12.09.2023,
4. Ruda i Szczur:
– – „Traja Kamaráti” V+, Baranie Rogi OS 10.09.2023
– „Indiánske Leto”, Baranie Rogi VII- OS 11.09.2023,
– „Všetko v Poriadku”, Mały Lodowy (Široká Veža),VI/VII- OS 12.09.2023,
5. Dominik Zalewski/Ewa Budz:
– „Platnami”, Žltá Stena VI- OS 09.09.2023
„Droga Motyki”, Mały Lodowy (Široká Veža) V OS 10.09.2023 (poprowadzona w całości przez Ewę),
– „Indiánske Leto”, Baranie Rogi VII- OS 11.09.2023.”
Zespół WKW


Sierpniowy długi weekend w Tatrach

Sezon na aktywność wysokogórską w pełni. W ostatni długi sierpniowy weekend działo się w Tatrach. I nie mamy tu na myśli pielgrzymek asfaltówką do Moka czy kilometrowych kolejek do wagoników na Kasprowy.


Relacja Kasi Tomsi z weekendu w Tatrach Słowackich

Zespół w składzie: Kasia Tomsia, Paweł Trzęsicki

Sobota, 8 lipca 2023 r., podejście pod Wołową Turnię – 3 godziny!

„Droga Puškáša”, VI+, Paweł prowadzi I wyciąg, następnie zmiana na prowadzeniu i idę ja II piękny wyciąg po płytach, bardzo estetyczne wspinanie – po prostu bajka, idzie mi się znakomicie! Następnie Paweł prowadzi kluczowy III wyciąg – ryskę z dwoma okapikami przechodzi sprawnie i ładnie. Ostatni IV wyciąg prowadzę ja, mimo niewygórowanych trudności estetyczne wspinanie z dobrą asekuracją. Po dwóch zjazdach Kominem Puškáša jesteśmy na dole.

Druga droga Eštok-Janiga”, VII-, podobnie jak wyżej Paweł zaczyna I wyciąg, który sprawnie pokonuje w podejściówkach. Dochodzi do okapiku, przewija się i po kilku metrach dochodzi do ringów stanowiskowych. II wyciąg przypada mi w udziale, piękna rysa dość czujna zmęczyła mnie psychicznie, następnie pokonuje zacięcie, które kończy się trawersem w lewo po płytce do kolejnego stanu. III kluczowy wyciąg za VII – prowadzi Paweł. Co tu dużo pisać – z perspektywy asekuranta i partnera wspinaczkowego – byłam pod dużym wrażeniem jak Paweł prowadził ten wyciąg, dół precyzyjnie i spokojnie, następnie siłowy trawers powietrzny po podchwytach i fenomenalna akcja z wyjściem: pięta – palce na dość gładką płytę, następnie trawers w lewo do zacięcia i stanowisko. Także jeszcze raz Paweł chapeau bas. Ostatni wyciąg prowadzę ja, komino-zacięcie kończy drogę na grzbiecie Wołowej Turni. Następnie dobrze znanym już zjazdem Kominem Puškáša w dół do podstawy ściany. Przepak, klar i 3 godziny później jesteśmy na parkingu przy samochodzie.

Podsumowując: dobra pogoda, jeszcze lepsze tempo i piękne pierwsze dwie tatrzańskie linie tego lata, jedna piękniejsza od drugiej.

Niedziela, 9 lipca 2023 r. – mało czasu, cel Galeria Osterwy, droga „Dieška-Halás-Marek”, VII-.

Podejście około 1,5 godzinki, ale upał straszny i trochę daje się nam we znaki. I wyciąg z limbą prowadzi Paweł, następnie zmiana na prowadzeniu i II wyciąg prowadzę ja. Wygląda niby ok ale trochę mnie wypycha i przy gdzieniegdzie wilgotnej skale było bardzo czujnie, koło ringa wychodzę z piętą na filarek i przewijam się w lewo – wyszły mi nawet całkiem estetyczne ruchy z plecków, następnie do góry do stanowiska, ściągam Pawła, który sprawnie pokonuje III wyciąg też ładny, kończący się ciekawym wyjściem z małej przewieszki. Kolejny kluczowy wyciąg za VII- to estetyczne zacięcie z rysą. Moja mina nietęga, ale wyjścia nie ma, motywacja jest – @Paweł dziękówa! Co tu dużo pisać w skrócie – dilfer mnie systematycznie wybierał, założyłam trzy przeloty jak mnie pamięć nie myli, lewa noga w rysie, prawa na tarcie i tak doszłam do ringa do którego się wpięłam, trochę nad nim był wystający hak, który olałam bo skupiłam się na walce o ostatni trudny metr – ale niestety poległam. Lot spektakularny – wystający hak zerwał mi szpejarkę i oprócz mnie poleciały w siną dal 3 ekspresy które na niej mi zostały. Ciśnienie mi się od razu podniosło nie będę pisać o słowach które padły. No nic po chwili zjeżdżam z ringa zbierając sprzęt, szybka analiza na stanie z Pawłem, przewiązanie się i podejmuje dość szybko kolejną próbę, która kończy się sukcesem – walka na wyjściu była zacięta i udało się pokonuje ten ostatni trudny metr. Na półce muszę uspokoić oddech i kończę IV wyciąg, Paweł zmienia mnie na prowadzeniu i po krótkim, ale ciekawym trawersie w lewo, następnie terenem mocno w górę najpierw Paweł później ja meldujemy się przy stanowisku zjazdowym. Po trzech zjazdach jesteśmy na dole. Szkoda, że nie poszło OS tylko RP, ale walka była – droga zrobiona, także jestem zadowolona.

W dwóch słowach – MEGA weekend, MEGA drogi, niesamowite wrażenia!



Relacja Ewy Antoniny z Obozu taternickiego lipiec 2023

W dniach 1-4 lipca razem z Olgą i Michałem mieliśmy przyjemność uczestniczyć w pierwszej edycji Obozu Taternickiego na Hali Gąsienicowej pod czujnym okiem instruktora PZA Arka Tabisza. Odczuwaliśmy lekką trwogę gdyż żaden/żadna z nas nie posiadał(a) wygórowanego doświadczenia w taternictwie ani we wspinaniu tradowym (choć tutaj na pewno liga tradowa pomogła się podciągnąć) a i prognozy pogodowe nie były zbyt łaskawe…. no ale po to jechaliśmy, żeby się właśnie nauczyć (a z pogodą to nikt nigdy jeszcze nie wygrał ).

Obóz się rozpoczął w sobotę rano podejściem do Betlejemki z ciężkimi plecakami. Prognozy na ten dzień zapowiadały lekki armagedon więc byliśmy przygotowani na to, że raczej odbędą się zajęcia teoretyczne aniżeli praktyczne. Ku naszemu zdziwieniu zapowiadany dramat z niebios się nie ziścił i mogliśmy już w pierwszy dzień pokonać przyjemny kursowy klasyk – Środkowe Żebro na Granatach!
 
Arek okazał się bardzo cierpliwym instruktorem i na każdym kroku służył wsparciem i dzielił się swoją obszerną wiedzą, a my ją chłonęliśmy (czasem trochę opornie.. cyt:”Przecież ta rysa się ewidentnie zwęża! Tu wchodzi palec… a tu już nie!”). Pogoda i humory dopisały i położyliśmy się spać w Betlejemce żądni kolejnych przygód. 
 
W kolejne dni warunki i nastawienia również sprzyjały, i poza małymi niedociągnięciami (bald na Setce… stanowisko gdzie w sumie tylko jeden punkt ‘pracuje’… auto z półwyblinki) sprawnie udało się pokonać kolejne klasyki rejonu: Setka na Kościelcu, Filar Staszla na Zadnim Granacie oraz Prawe Żebro na Skrajnym Granacie (do 5-tego wyciągu, bo czas gonił a i zjazdy trzeba było przećwiczyć!). Wieczorami też nie było czasu na większy relaks, bo sumiennie uczyliśmy się odczytywanie schematów, planowanie wyprawy, oraz liczenie czasu przejścia i wyznaczanie godzin alarmowych.
 
Suma summarum na obozie pokonaliśmy w 4 dni prawie 4 drogi, 30 wyciągów, 3 zjazdy i 150 metrów na lotnej. Wszyscy (łącznie z instruktorem) przeżyli, a chyba największym testamentem sukcesu obozu jest to, że wszyscy troje już w kolejny weekend ruszyliśmy ponownie w Tatry i pokonaliśmy już samodzielnie i bezpiecznie wcześniej niedokończone Prawe Żebro, a ja (Ewa) też Grań Kościelców. 
 
Wspaniałe doświadczenie, świetna atmosfera, moc wrażeń, i rozpoczęcie fantastycznej przygody ze wspinaniem w Tatrach — jednym słowem GORĄCO polecamy Obozy Taternickie z WKW!


Dolina Kieżmarska – Relacja

Zapraszamy do zapoznania się z relacją Dominika Zalewskiego ze Zgrupowania Taternickiego WKW w Dolinie Kieżmarskiej. Warunki nie były lekkie, pogoda daleka od ideału, ale mimo to udało się kilka dróg zrobić i wynieś dużo ciekawego doświadczenia z tego wyjazdu.

Czy lubisz sorbet?

Krzysiek: (passive-aggressive) Długo jeszcze będziesz się tak tu guzdrał na tym stanowisku?
Dominik: (ze zrezygnowaniem) Kurcze, nie mogę odpiąć karabinków z uprzęży w tych grubych rękawicach.

Dominik zdejmuje rękawice zabezpieczone przed upuszczeniem specjalnie wszytą pętlą nadgarstkową. Jest zdecydowanie mniej przyjemnie, jeżeli chodzi o temperaturę rąk, ale przynajmniej przepinanie szpeju i operacje sprzętowe zajmują kilka, a nie kilkadziesiąt sekund.

Krzysiek: (krzyczy) Uwaga, pyłówka!
Obydwoje szybko zakładają kaptury i schylają głowy, tak aby jak najmniej drobin śniegu wpadło za kołnierz. Pyłówka trwa jakąś minutę, maksymalnie dwie, po czym Dominik kończy przekazywanie szpeju. W końcu można założyć rękawiczki, by było cieplej w ręce. Niestety czynność nie przynosi ulgi. Wręcz przeciwnie, bardzo nieprzyjemne uczucie zbliżone do włożenia gołych dłoni w śnieg. Rękawice zwieszone na nadgarstkach zadziałały jak worek do łapania spadającego znad głów śniegu.

Dominik: (bez emocji) Szybko się tu człowiek uczy.

Warunki wspinaczkowe

Dotarcie do bazy noclegowej w Schronisku ‘Chata pri Zelenem plese’ nie stanowiło problemu pierwszego wieczoru. Spokojny spacer lekko nachylonym utartym szlakiem zajął 2h. Natomiast po solidnym opadzie, który rozpoczął się następnego dnia około godziny 14:00 i trwał w zasadzie do końca wyjazdu, zejście w dół tym samym nieprzetartym szlakiem z ciężkim plecakiem zajęło grupie 3h 40′.

Podobnie sytuacja kształtowała się z warunkami wspinaczkowymi i podejściem pod drogi. Pierwszego dnia przy lawinowej 2-ce była pełna dowolność wyboru celów wspinaczkowych i podejście pod ścianę nie nastręczało problemu. Opady w kolejnych dniach spowodowały, że grupa musiała mocno zweryfikować cele wspinaczkowe względem swoich możliwości. W kolejnych dniach tablica w schronisku pokazywała 3-ci, a na czwarty dzień już 4-ty stopień lawinowy. Skutkiem czego tylko bardziej doświadczone zespoły mogły się pokusić o próbę wspinaczki.

Pielęgnacja umiejętności dotyczących bezpieczeństwa

  • Przechodzień : Przepraszam, czy nie wie Pan jak dostać się do Carnegie Hall?
  • Muzyk: Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.

Na podobnej zasadzie jak w zacytowanym żarcie muzycznym, kiedy warunki lub stan fizyczny uczestników nie pozwalały na wspinanie, czas był spożytkowany celem podnoszenia świadomości oraz umiejętności zachowania w terenie lawinowym. Paradoksalnie duży opad śniegu uniemożliwiający wspinanie, był idealnym warunkiem pogodowym dla szkoleń lawinowych. Udało się zrealizować dwie jednostki takiego szkolenia polegające na odkopywaniu plecaka z detektorem ukrytego pod śniegiem przez partnera.

Zachowanie zimnej krwi

Już w pierwszy dzień jeden z zespołów poświęcił się, aby przetestować zdolność grupy do reakcji w sytuacjach kryzysowych. Po zapadnięciu zmroku, przy dużym opadzie śniegu, grupa otrzymała informację że jest problem z powrotem jednego z zespołów do schroniska z grani. Grupa w bardzo racjonalny sposób oceniła ryzyko związane z wyjściem w takich warunkach ze schroniska celem pomocy wspinaczom. Pomimo utrudnionej komunikacji ze wspinaczami (jeden z telefonów zaginął, a w drugim przestała działać bateria), udało się ustalić w jakiej sytuacji się znajdują oraz powiadomić grupy ratownicze, aby były w pogotowiu na wypadek dalszego nieprzychylnego rozwoju wypadków. Wczesnym rankiem około godziny 5, okazało się że zespół wspinaczkowy był w stanie o własnych siłach powrócić do schroniska. Z ich relacji wynikało, że pomimo kilku popełnionych błędów których są w pełni świadomi, byli w stanie zachować zimną krew i działać samodzielnie w ten sposób aby o własnych siłach wyjść z opresji. Nie można sobie wyobrazić lepszego szkolenia.

Przejścia:


  • Polski Kut (Kieżmarska Kopa) M5K. Zabłotny, D. Zalewski
    • M. Lubimow, T. Hnat
    • Ł. Piątek, W. Wirkijowski (4 lub 5 wyciągów)
  • Polska Cesta (Skrajny Kieżmarski Strażnik) M4K. Zabłotny, D. Zalewski
    • M. Lubimow, T. Hnat
    • K. Kozyra, Ł. Ślęzak, A. Sendecki (2 wyciągi)
    • M. Wagemann, R. Kapral (2 wyciągi)
    • N. Romanowska, T. Worsztynowicz (2-gi wyciąg)
  • Rebel (Skrajny Kieżmarski Strażnik) M6K. Zabłotny, M. Lubimow, D. Zalewski
  • No A Co (Skrajny Kieżmarski Strażnik) M5+K. Zabłotny, T. Hnat
    M. Wagemann, R. Kapral (2-gi wyciąg)
  • Filar Puškáša (Kozia Kopka) M4Ł. Ślęzak, A. Sendecki
    K. Kozyra, M. Chyła
  • Živagove Blues (Skrajny Kieżmarski Strażnik) M4K. Kozyra, Ł. Ślęzak, A. Sendecki (3 wyciągi)
  • Psotka – Varga (Kieżmarska Kopa)M. Wagemann, R. Kapral (2 wyciągi)
  • Ovcia Cesta (Dolny Kieżmarski Strażnik)M. Wagemann, R. Kapral (1 wyciąg)
    • N. Romanowska, T. Worsztynowicz (1 wyciąg)
  • Lavy Y (Pavukova Veza)N. Romanowska, S. Szumowski, T. Worsztynowicz (2 wyciągi)

Relacja: Dominik Zalewski