Baby na Trady 2025
Za nami trzecia edycja najbardziej kobiecego wydarzenia wspinaczkowego, czyli “Baby na Trady WKW”. W tym roku troszkę zmodyfikowałyśmy wydarzenie i rozpoczęłyśmy je od piątkowej integracji przy grillu. Jako miejscówkę wybrałyśmy Bazę Udaną w Trzcińsku – super miejsce z klimatem i w bliskim sąsiedztwie zarówno Sokolików, jak i Rudaw Janowickich. Wieczorne rozmowy trwały by dużo dłużej, gdyby nie konkretne plany na kolejne dni. W tym roku “Baby na Trady” zdobywały nowe umiejętności na specjalnych warsztatach! Podzieliłyśmy się na trzy grupy. Dwie warsztatowe i trzecią “nieformalną”, złożoną z dziewczyn realizujących indywidualne plany wspinaczkowe.


W sobotę rozpoczęłyśmy dość wcześnie. Grupa, która doskonaliła swoje umiejętności wspinania tradowego pod okiem klubowego instruktora PZA – Mikołaja Winiarskiego, wystartowała jako pierwsza. Tak Paulina opisała swoje wrażenia: “Warsztaty doszkalające ze wspinania tradowego rozpoczęły się w sobotę 24.05.2025 o 8:00 (Miki nie miał dla nas litości, jeśli chodzi o poranne wstawanie!). Podzieliliśmy się sprzętem i ruszyliśmy na Fajkę. Po drodze uzgodniliśmy jakie tematy byłyby dla nas najbardziej przydatne. Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się, że aby zaufać osadzanym punktom będziemy się wspinać hakowo. Tego się nie spodziewałyśmy!


Krótki wykład, prezentacja i trzymając lonże i ławeczki (jak księżniczki suknie) ruszyłyśmy z naszymi fifi na podbój Kazalnicy Fajki. Różdżkareczka, Dolores i Mercedes (nawet drogi miały imiona jak bohaterki baśni!) tym razem zostały zdobyte metodą sztucznych ułatwień. Nie było łatwo… Ale zdecydowanie było warto! Testowanie i obciążanie każdego punktu dodało nam pewności co do jakości osadzanych przelotów. Dodatkowym atutem była możliwość spróbowania swoich sił w hakówce. Gdy wszystkie księżniczki już się zafifiały, odfifiały i zjechały na ziemię, wróciłyśmy (niczym Kopciuszki) do codzienności: wspinania tradowego. Prowadziłyśmy drogi wiodące przez kominki i rysy dzielnie osadzając friendy, kości, heksy i tricamy.Przy dobrej zabawie czas szybko leci i nim się obejrzałyśmy pierwszy dzień warsztatów dobiegł końca.”



Druga grupa uczyła się klinowania dłoni w rysach pod okiem klubowego instruktora PZA, Janka Gałka. Dziewczyny wraz z Jankiem, pierwszego dnia działali na Malinowej. Wpierw było trochę teorii, a następnie zastosowanie jej w praktyce. Kto raz klinował dłonie, palce czy stopy, ten wie, że tu nie ma łatwej gry. Trzeba polubić się z bólem… Paluszki były tejpowane, rękawice poszły w ruch, a nawet i naciągnięte skarpetki, aby chronić kostki. Ale ile daje satysfakcji, jak klin z dłoni siedzi!

Dzień zakończyłyśmy relaksującą jogą, którą poprowadziła dla nas Mirella Chomiak. W klimatycznej sali do jogi, w Domu Sokolik, przez godzinę pracowałyśmy nad rozluźnieniem i rozciągnięciem różnych grup mięśniowych. Wszystko po to, aby w kolejnego dnia mieć jak najwięcej sił do wspinania.



Niedziela powitała nas piękną słoneczna pogodą. Idealnie! W planach miałyśmy poranną energiczną jogę. O 8 rano rozłożyłyśmy maty na tarasie przy naszym domku i pod okiem Mirelli, szykowałyśmy się do intensywnego dnia w skałach. Magda tak podsumowała nasze jogowe doświadczenia: “Czy może być coś bardziej pobudzającego niż kawa z rana? Chyba tylko energizująca poranna joga, a jeśli dodamy do tego wieczorną relaksującą jogę dzień wcześniej otrzymamy komplet idealny. I takiego właśnie super duetu miałyśmy okazję doświadczyć w przerwie między jednym a drugim wspinaniem (oraz bieganiem).”



Z dobrą energią ruszyłyśmy w skały! Grupa Mikiego: “W niedzielę (znów zbiórka o 8:00) wybraliśmy się na Malinową. Krótkie przypomnienie technik klinowania i chwilę później wspinałyśmy się Malinową Rysą, Cyckiem Murzynki, Oxbow i Zachodnim Kominem. Następnie przenieśliśmy się na Piec. Wykład z budowania stanowisk i prezentacja był doskonałym przypomnieniem i uzupełnieniem wiedzy o dodatkowe metody, m. in. Cordelette (wstępnie ukierunkowane) czy Equalette (samonastawne). Oprócz stanowisk budowanych poprzez osadzanie punktów w szczelinach omówiliśmy także stanowiska z głazów i drzew. Zakończyłyśmy warsztaty praktykując budowanie każdego typu stanowisk.
Dziękujemy Mikiemu za świetne przekazanie dużej ilości wiedzy, ciekawostek, umiejętności i wzmocnienie naszej pewności siebie w osadzaniu przelotów! Cieszymy się, że odbyło się to w miłej atmosferze, pełnej wsparcia i wyrozumiałości (ze strony uczestniczek jak i instruktora)! Która z nas nie chciałaby się czasem poczuć jak królewna?” – Paulina.




Drugiego dnia grupa Janka wybrała się na Krzywe Baszty w Szklarskiej Porębie.Tamte rysy świetnie nadają się do utrwalania wiedzy zdobytej pierwszego dnia. W majowym słońcu klinowanie idzie jakby przyjemniej i lżej. Energii dziewczynom nie brakowało do samego końca. Agata tak pisała o udziale: “Dziękuje Laski i Janku za genialny weekend. Cieszę się, że po raz kolejny mogłam się przekonać, że nie ma sensu mówić: nigdy i to nie dla mnie – mowa zarówno o klinowaniu, jak i o wpuszczaniu skarpet w spodnie!”


Czy to koniec atrakcji tego wydarzenia? Nie! Dzięki uprzejmości Wild Country mogłyśmy testować ich najnowszą uprząż. Flow 2.0, to uprząż damska dopasowana do kobiecej anatomii, która świetnie się sprawdziła w tradowych warunkach. Dzielimy się jedną z opinii testujących: “Bardzo wygodna uprząż z dłuższym łącznikiem. Odległość między pasem biodrowym a pętlami udowymi jest idealna. Testowałam rozmiar M we wspinaczce hakowej i tradowej. Dużymi zaletami są: możliwość szybkiego ubrania uprzęży, wygodny pas biodrowy i pętle udowe, długie gumki z tyłu odpinane klamerką. Szpejarki są dobrze wyprofilowane.
Jako uprząż tylko do tradu, sprawdziła się świetnie. Gdybym chciała kupić uprząż tylko w skały, to byłby mój wybór!”.

Kolejne “Baby na Trady WKW” zapisały się w historii wydarzeń klubowych. 20 Klubowiczek, jeden weekend, niezliczona ilość pozytywnej energii. W takim towarzystwie wspina się lżej i jakby odważniej. Dziękuję wszystkim uczestniczkom za obecność! Mam nadzieję, że będziecie miło wspominać to wydarzenie.
Do zobaczenia w skałach!
Natalia