Höllental, czyli Jura na koksie.
Przerośnięta Jura lub Jura na koksie – te hasła towarzyszyły nam podczas wrześniowego zgrupowania w austryjackiej dolinie Höllental. Sam rejon, z pozoru przypominający Jurę Krakowsko-Częstochowską, pozytywnie zaskoczył nas różnorodnością formacji oraz ilością dróg o różnych stopniach trudności. W dolinie dominuje głównie sportowe wspinanie wielowyciągowe, jednak dlugość dróg sprawia, że przy wyborze odpowiednich celów, można zaplanować naprawdę ciekawe przejścia o górskim charakterze. Jednym słowem, jest to rejon marzenie, w którym każdy znajdzie cos dla siebie.
W dniu przyjazdu meldujemy się w schronisku Weichtalhaus, które znajduje się niedaleko wejścia do pobliskich dolinek i dlatego stanowi świetną bazę wypadową bez koniecznosci poruszania się samochodem. Miejsce pełne uroku nie tylko przez wzgląd na lokalizację. Atmosfera panująca w obiekcie, życzliwa obsługa i kuchnia oferująca kosmicznych rozmiarow Wiener Schnitzel czy zupę dyniową, sprawiają, że warto sie tu zatrzymać nie tylko na wspin.
Po zameldowaniu integrujemy się do późnych godzin wieczornych i planujemy cele wspinaczkowe na kolejny dzień, który pogodowo zapowiada się super. Prognozy jak na zamówienie – trzy z czterech zaplanowanych dni zgrupowania były słoneczne i prawie bezchmurne (na ostatni dzień spuśćmy kurtynę milczenia:D)…
Pierwszego dnia, nie tracąc czasu na rozwspin, wypoczęci i pełni zapału wyruszamy w pobliskie dolinki. I tu dla niektórych zderzenie z rzeczywistością i „przypominajka”, że jednak znajdujemy się w rejonie górskim, a rozeznanie podejścia i logistyka z tym związana liczą się zawsze, nawet jeśli rejon znany jest z krótkich podejść. Znajdowanie dróg od góry, czy telefony do znajomych działających na drogach obok, okazały się być skutecznie, ale na pewno nie jest to optymalna opcja podejścia pod ścianę. Lesons learned i już na kolejne dni dokładniej analizujemy wybrane cele wspinaczkowe. Mimo przeszkód, dzień owocuje w solidne przejścia, w tym najdłuższą drogę wyjazdu – 15 wyciągową Durststrecke o długości 600metrow!
Drugiego dnia zgrupowania nie zwalniamy tempa i dalej prężnie działamy. Przygodowo, bo po zmierzchu i w świetle czołówek, łupem pada najtrudniejszy wyciąg wyjazdu w wycenie 8- na drodze Die nächste Stufe. Po wspinie zasłużona integracja w schronisku, dużo śmiechu, dużo anegdot, wiwaty i oklaski dla powracających zespołów. Nawet śpiewane było, tak nam się integracja udała 😉
Trzeci dzień to dla większości kolejny dzien zmagań na drogach wielowyciągowych. Głównym celem stał się pobliski Wachthüttelturm i polecana droga Via Helma, która tego dnia biła rekordy popularnoslści dzięki wrocławskiej ekpie. Nieliczni zdecydowali się odpuścić wspianie i odpocząć na brzegu wijącej się w dolinie, krystalicznie czystej rzeki Szwarza. Z racji załamania pogody, które miało nadjeść nazajutrz, trzeci dzień był także dniem wyjazdu i powrotu do domu.
Dla wielu z nas był to pierwszy kontakt z austryjackim Höllental i zapewne nie ostatni. Wyjazd ten dostarczył nie tylko wielu wrażen, ale również ważnych lekcji dotyczących logistyki i przygotowania w kontekście wspinaczki wielowyciągowej.
Podczas zgrupowania działało 8 zespołów, przewspinalismy ponad 4600 metrów w pionie i załoilismy 19 dróg.
Jest moc!