akcja drewno2012 2

Akcja Drewno 2012 – sprawozdanie

To był niewątpliwie weekend Doktora Milwaukee. Jego dwa oddziały drwalskie spotkały się już w piątkową noc w okolicach „trzeciej sudeckiej”, gdzie w blasku rozgwieżdżonego nieba opracowywano taktykę na dwa najbliższe dni i debatowano nad pięknem nocnej poświaty Kotliny Jeleniogórskiej. Ciepły, niemal letni, październikowy wieczór, był okazją do wspomnień wakacyjnych wyjazdów oraz wydarzeń z życia klubowego. Z tłumu wyróżniał się Marek, którego plecak został wystawiony na ciężką próbę przytroczenia doń gara na sobotnią zupę.

Przybywające z Wrocławia oddziały słynnego doktora dotarły do Schronu pod Śmielcem około godziny 23, zastając na miejscu siedzącą przy stole uśmiechniętą, sudecką grupę wsparcia. Śmiechom tej nocy nie było końca, a kładąc się spać na skrzypiących łóżkach, chyba nikt nie przypuszczał, że rano ktokolwiek obudzi się w złym nastroju. Rzeczywistość jednak okazała się, jak zwykle w takich wypadkach, o wiele mniej przewidywalna.

Tematem numer jeden sobotniego poranka okazała się butla ze szkła z tajemniczą zawartością, której fakt pozostawienia na stole poprzedniej nocy potwierdzono komisyjnie, jednakże ta sama komisja (pod kierownictwem Doroty J.), potwierdziła również fakt jej zaginięcia… Powołana naprędce spec-grupa dochodzeniowo-śledcza ustaliła, że bulwersująca sprawa zaginięcia tajemniczej butelki to z pewnością wybryk specjalnej grupy przybywającej z dalekiego województwa. Jak się okazało, jej członkowie, docierając w tę noc grozy do Chaty i zatrzaskując jej drzwi w godzinę po zaśnięciu przybyłych tam wcześniej osób, wykorzystała nadarzającą się okazję do wcielenia w życie przysłowia „czym chata bogata, tym rada”…

akcja-drewno2012-1

fot. Anita Burban

Sobota określona została jako jeden z tych dni, kiedy Doktor Milwaukee jest najszczęśliwszy, gdyż na jego wezwanie „Akcja drewno” odpowiedziały całe zastępy gotowych do pracy robotników. Z całą sprawą uwinięto się już około 15, a godzinę później Mariusz – wysłannik doktora do spraw organizacyjnych – mógł ogłosić wykonanie zadania. W nagrodę każdy otrzymał talerz wybornego żurku śląskiego, przygotowanego przez nasze kochane klubowiczki. Jak doniosła jedna z Pań (wiek oraz imię do wiadomości doktora M.), w czasie krojenia cebuli nasze kucharki – widząc pracujący tłum za oknem – płakały zalewając się łzami troski, czy aby na pewno dla wszystkich wystarczy… Druga z Pań, chcąc jak najbardziej zadowolić wybredne podniebienia drwalskich drużyn, poszukiwała w okolicach Chatki dodatkowych cytryn, gdyż to, co w garnku, okazało się – cytuję – „za mało kwaśne”. Jej uwag nie podzielili jednak Panowie, dla których żurek okazał się najlepszą nagrodą za trud noszenia drewnianych bali na barkach, a wartość jednej porcji żuru wycenili w przedziale od 15 do 20 zł, co było chyba najlepszym podziękowaniem dla Pań. Jak się okazało, tego dnia był to najdroższy żurek w całych Karkonoszach (w „Szybkim raporcie o cenach zup” wysłannik doktora M. brał pod uwagę wszystkie karkonoskie schroniska, zarówno po polskiej, jak i czeskiej stronie).

akcja-drewno2012-3

fot. Anita Burban

Ponieważ do zmierzchu pozostało jeszcze kilka godzin, większość uczestników akcji postanowiła wybrać się za miedzę, celem sprawdzenia, czy czeskie piwo w czeskim schronisku smakuje inaczej niż po polskiej stronie. Ci, którzy dotarli do schroniska, byli zachwyceni, nie tylko zimnym piwem, ale też tamtejszą obsługą panów w białych kołnierzykach i czarnych muszkach. Jak zauważono, obsługa to jednak nie wszystko – tego dnia pod naporem polskich oddziałów drwalskich, nawet beczki z czeskim piwem nie wytrzymywały ciśnienia, a oczekiwanie na „duże ciemne” przedłużało się w nieskończoność.

akcja-drewno2012-5

fot. Anita Burban

Kolejną nierozwiązaną zagadką sobotniej nocy okazała się sprawa o kryptonimie wyśpiewanym przez Mariusza: „Czy ten Pan i Pani, są w sobie zakochani?”, jednak na prośbę samej zainteresowanej (Katarzyna T. pseudonim Tośka), temat zostaje pominięty, a ewentualne pytania proszę kierować do wyżej wymienionej. Doktór Milwaukee jest daleki od roztrząsania spraw natury matrymonialnej, zwłaszcza że tej nocy jego wysłanników czekało dodatkowe, bojowe zadanie. Starano się policzyć, ile razy Maciek użyje zwrotu „z Tobą nie rozmawiam”, skierowanego w stronę Mariusza. Jak się okazało, początek tej sprawy był bardzo niewinny. Otóż, Mariusz, kierując się oczywiście szeroko pojętym dobrem Chatki, pozostał w jej obejściu w czasie, gdy większość uczestników udała się na wspomniany wyżej spacer. Chyba nawet sam doktór M. nie spodziewał się, że z małej chmury może być taki wielki deszcz. W ostatecznym rozrachunku okazało się, że mimo wygłaszanych przez Maćka kwestii „z Tobą nie rozmawiam”, nawiązywał on jednak kontakt słowny z Mariuszem oraz wszystkimi pozostałymi uczestnikami „Konkurencyjnej imprezy”, w związku z tym postanowiono o umorzeniu sprawy jeszcze tej samej nocy. Jak się okazało, chleb z własnego pieca posmarowany smalcem własnej roboty, potrafi zdziałać cuda i zainspirować Doktora Milwaukee do niedzielnych eksperymentów ze światłem. Poranne światło było z kolei inspiracją dla wielu, by ruszyć przed siebie w kierunku grani bądź dolin i zastanowić się, kto lub co będzie tematem przewodnim kolejnej relacji z przyszłorocznej Akcji drewno.

 

Robert Grzegorzek

(Roberto Gregor)

akcja-drewno2012-4

fot. Anita Burban