Grrrrrls rules, czyli przygoda na Badylu

Marzenia się
spełniają, czyli relacja z kobiecego przejścia drogi Cassina na Piz
Badile.

Zapowiadała się powtórka z deszczowych wakacji… Val di Mello przywitała nas żabami spadającymi z nieba. Żaby można by przeżyć, gdyby ściany były suche… Smiley

{jgxtimg src:=[images/aktualnosci/2008-III/Obraz-040.jpg] width:=[200] align:=[right] hspace:=[3]}

Dodatkowo cel wyjazdu wydawał się zagrożony – znajomi z KW Poznań przywieźli nam na camping Sasso Remenno zdjęcie Piz Badile obsypanego przepiękną warstwą świeżutkiego śniegu… Zimowy widok wprawił nas w mroczne nastroje… rok wcześniej przeżywałyśmy z Kasią to samo. Wtedy to wymarzyłyśmy sobie przejść Drogę Cassina na półn.-wsch. ścianie Piz Badile w zespole kobiecym.

Nie poddając się jednak marazmowi, powłóczyłyśmy się jednak trochę po dolinie, by rozeznać tzw. patenty, które pokazały nam nieograniczone możliwości wspinania w okolicy. A zapędy włóczykija podbudowane prognozami pogody od pogodynek stacjonujących w Polsce * zaprowadziły nas na camping do Bondo, z którego miałyśmy rozpocząć przygodę w pionie…

{jgxtimg src:=[images/aktualnosci/2008-III/Albigna.jpg] width:=[200] align:=[right] hspace:=[3]}

Aby podbudować morale w zespole oraz by wykorzystać dwa dni okna pogodowego (które pozwoliłyby Panu Badyle na pozbycie się czapy śniegu), postanowiłyśmy się wybrać w rejon Albigna, by choć dotknąć skały. Ta okazała się niezwykle przyjazna – biały granit z tarciem, jakiego dotąd jeszcze nigdy nie doświadczyłyśmy, wprawił nas w euforię. W pierwszy dzień zrobiłyśmy krótką drogę na Spazzacalderia: via Leni (6a), 150mH, na drugi dzień, po noclegu w hotelu 1000 –gwiazdkowym (wypatrzona z drogi przewygodna koleba) – via Lasciamili (6a) 200mH.

{jgxtimg src:=[images/aktualnosci/2008-III/koleba.jpg] width:=[200] align:=[right] hspace:=[3]}

Z przekonaniem, że „czas na Badyla” wróciłyśmy na camping do Bondo, gdzie spotkałyśmy R. Kardasia, pod którego „opieką” pozostawiłyśmy Anetkę. Opieka okazała się skuteczna, gdyż nowouformowany zespół załoił kolejnego dnia 450-metrową drogę Schilkröte (6a) na Pizzo Frachiccio.. Gdy Anetka łoiła w Albigna, my z Kasią wykonywałyśmy mozolny zawód Szerpów, wnosząc nasz cały dobytek pod ścianę Badile, gdzie znalazłyśmy godne miejsce na rozstawienie naszego base campu. Smiley

Jeszcze tego samego dnia/wieczoru podeszłyśmy pod przełęcz, by po raz pierwszy na żywo skonfrontować topo drogi Cassina z żywą ścianą. Ściana ciągle jeszcze nie była sucha po ostatnich opadach, lecz miałyśmy nadzieję na suchą noc, która poprawiłaby nieco warunki.

Kolejny dzień rozpoczął się już w nocy. Śniadanie, podejście, trawers, który wyprowadza do początku drogi. Ilość zespołów wbijających się z drogę potwierdziła dobre prognozy pogody Smiley, jednak – niestety – bardzo spowalniała wspinaczkę. Przed trudniejszymi wyciągami musiałyśmy czekać grzecznie w kolejce. Pogoda nam dopisywała i cały czas zastanawiałyśmy się, po co nosimy te wszystkie dodatkowe polary i kurtki w plecaku, który ciążył drugiej niemiłosiernie. Zmieniałyśmy się na prowadzeniu, by odciążyć drugą na linie od plecaka. Smiley

{jgxtimg src:=[images/aktualnosci/2008-III/kasia na prowadzeniu.jpg] width:=[100] align:=[right] hspace:=[3]}
{jgxtimg src:=[images/aktualnosci/2008-III/renata w kominie.jpg] width:=[100] align:=[right] hspace:=[3]} Jednak wkrótce przekonałyśmy się, że kto ze sobą nosi, ten…itd. Grań szczytową osiągnęłyśmy bowiem już przy zachodzie słońca. Do szczytu pozostało jeszcze kilka łatwiejszych wyciągów z lotną. Niestety, w ciemnościach miałyśmy pewne trudności z wyszukiwaniem optymalnej drogi i mimo iż wiedziałyśmy o cieplutkim biwaku zaraz na szczycie, zdecydowałyśmy się na nocleg na „przytulnej” półeczce kilka wyciągów przed nim… tuląc się do liny, plecaków i błogosławiąc tego, kto wymyślił folię NRC. Smiley

{jgxtimg src:=[images/aktualnosci/2008-III/poranek Renata.jpg] width:=[200] align:=[right] hspace:=[3]}

Wraz z pierwszymi promieniami słońca rozpoczęłyśmy schodzenie. Wybrałyśmy opcję zejścia na stronę włoską, którą wszystkim szczerze polecamy. Po zejściu oraz kilku zjazdach, szłyśmy już do schroniska Gianetti, przy którym jakże miło było spotkać znajomych: Marcina Rutkowskiego i Martę, którzy ugościli nas gorącymi kubkami i herbatą. To dało nam energię na zejście do Bagno Dell Massino, gdzie czekała już na nas Anetka z przesłodkimi winogronami. Cóż, teraz pozostaje zaplanować kolejny wyjazd!

{jgxtimg src:=[images/aktualnosci/2008-III/kasia zjazd.jpg] width:=[200] align:=[left] hspace:=[3]}

* dziękujemy naszym pogodynkom przesyłającym nam sms-owe prognozy pogody, bez których przejście drogi nie miałoby miejsca Smiley

————————————————————————————————————-

{jgxtimg src:=[images/aktualnosci/2008-III/trzy rude.jpg] width:=[200] hspace:=[3] align:=[right]}
Udział wzięły: Kasia Rajchert – Żak (KW Wrocław), Aneta Bawiec, Renata Dutkiewicz (KW Poznań, KW Wrocław)